poniedziałek, 1 listopada 2010

Tusz do rzęs, masara

Wbrew pozorom tusz jesz jest całkiem prosty do zrobienia. Przepis pochodzi z Kolorówki, półprodukty również. Ponieważ pierwszy raz robiłam tusz, trzymałam się dokładnie receptury. Nie ośmieliłam się wprowadzać modyfikacji.


Przepis na tusz (wychodzą mniej więcej dwa opakowania tuszu):


faza A (wodna)
  • 6 g woda destylowana
  • 1,2 g D-pantenol
  • 0,48 g gliceryna
  • 2 krople konserwantu FEOG

faza B (olejowa)
  • 0,8 olej rycynowy
  • 0,6 g wosk pszczeli biały
  • 0,6 g MSG
  • 0,6 g alkohol cetylowy
  • 0,3 g wosk Candelilla
  • 0,2 g Złoty olej Jojoba

faza C (dodatki)
  • guma ksantanowa - szczypta
  • dimetikon - ok. 0,8-1 g
  • pigmenty
  • puder jedwabny - należy zacząć od 0,1 g - będzie lekko pogrubiał rzęsy, dodajemy do właściwie gotowego tuszu

Potrzebne akcesoria
  • dwie zlewki
  • bagietka
  • mieszadełko - spieniacz od kawy
  • waga – zdecydowanie ułatwia życie
  • strzykawka np. 20 ml


Składniki fazy wodnej odważamy do jednej zlewki a produkty wchodzące w skład fazy olejowej do drugiej. Zlewki wkładamy do łaźni wodnej (garnuszka z wodą) i ogrzewamy.


Od lewej: odważone składniki fazy wodnej i olejowej, zlewki w łaźni wodnej, fazy wodna i olejowa po podgrzaniu (składniki fazy olejowej są już stopione)


Wlewamy fazę olejową do fazy wodnej. Zazwyczaj wlewa się odwrotnie, ale w przepisie jest wyjaśnienie, że jeśli wlewałoby się olejową to mogłaby zastygnąć częściowo na ściankach i tusz mógłby się nie udał. Nie wyjmujemy zlewki z łaźni wodnej i zaczynamy mieszać.
 
 
Od lewej: wlewamy fazę olejową do wodnej, obie fazy w zlewce w łaźni wodnej, mieszanie faz w łaźni wodnej



Gdy fazy nieco się połączą, wyjmujemy zlewkę z łaźni i dalej mieszamy. Powstająca emulsja jest nadal bardzo płynna, ale w trakcie mieszania zaczyna nieco gęstnieć.
 
 
Od lewej: mieszanie emulsji po wyjęciu z łaźni – emulsja jest ciepła i całkiem płynna, emulsja już nieco chłodniejsza i odrobinę gęstsza


Gdy emulsja ma temperaturę nieco wyższą do ciała (czujemy jeszcze ciepło), dosypujemy szczyptę gumy ksantanowej.

Dodawanie gumy ksantanowej i dalsze mieszanie emulsji

Emulsja zaczyna powoli gęstnieć. Nie przerywając mieszania dodajemy kroplami dimetikon. Mieszamy dalej.
 
 
Dodawanie dimetikonu i mieszanie emulsji



Po chwili emulsja staje się na tyle gęsta, że trudno już ją mieszać mieszadełkiem. Jest już gotowa do dodawania pudru jedwabnego i pigmentów. Dalej będziemy mieszać bagietką.

Gotowa emulsja przed dodaniem pudru jedwabnego i pigmentów


Dodajemy puder jedwabny. Ja dodałam dwa razy tyle, co na szpatułce. Mieszamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji.


Dodawanie pudru jedwabnego, mieszanie

Dodajemy pigmenty. Ja użyłam tlenku ciemnobrązowego i nieco miki Black Mica do przyciemnienia go. Ponownie dokładnie mieszamy, aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Tusz jest już prawie gotowy.
 
 
Dodawanie pigmentów, mieszanie


Gdy tusz ma jednolitą konsystencję a kolor nam odpowiada, przenosimy go bagietką do strzykawki. Strzykawkę wygodnie jest postawić w zlewce lub kieliszku.

Od lewej: tusz o jednolitej konsystencji, odpowiednia barwa tuszu, przenoszenie gotowego tuszu do strzykawki

Przenoszenie tuszu ze strzykawki do pojemniczka. Trzeba to robić bardzo powoli. Niekiedy należy postukać pojemniczkiem, aby gęsty tusz opadł na dno. Nie należy popełniać pojemniczka po brzegi, ponieważ we wnętrz musi być miejsce na zatyczkę oraz szczoteczkę. Gdy pojemniczek jest napełniony, zakrywamy pojemniczek zatyczką i tusz jest gotowy. Pozostaje się nim tylko umalować.

 
Od lewej: przenoszenie tuszu ze strzykawki do pojemniczka, elementy pojemniczka, gotowy tusz
 
 
Do nakładania go używam szczoteczki z pojemniczka na tusz, ale ponieważ nie jest idealna, rzęsy rozczesuję później drugą szczoteczką ze starego tuszu. Właściwie zawsze rozczesywałam rzęsy drugą szczoteczką, więc może to nie wada, a norma w moim przypadku.


Tusz nie jest wodoodporny, ale nie rozpływa się przy pierwszej łzie, czy od wilgotnego powietrza. Można go zmyć zwykłym mydłem, nie muszę używać płynów do demakijażu, które zazwyczaj mi podrażniały oczy.




2 komentarze:

  1. wrozka nie jestem ale czeka cie swietlana blogowa przyszlosc :P pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za miłe przyjęcie :) Dotąd pisałam tak nieco "sama do siebie" :) Teraz zaczynam odczuwać hm... lekką tremę :)

    Pozdrawiam,
    Wiwerka

    OdpowiedzUsuń