środa, 27 października 2010

Mydła

Ponieważ dziś jakimś cudem ma nieco wolnego czasu zdążę umieścić jeszcze jeden wpis :) Zdjęcia do poszczególnych kosmetyków robię na bieżąco, ale potem zazwyczaj nie mam czasu ich zamieścić i opisać.


Otóż całkiem niedawno robiłam mydła. Mają być prezentami świątecznymi dla mojej rodziny. Moja rodzina uzależniła się od moich mydeł i ciągle mi o nie głowę suszy.
No to niech mają, niech się cieszą – w końcu to Gwiazdka.


Mój ulubiony ogólny przepis na mydło:

faza olejowa:
  • oliwa z oliwek lub olej słonecznikowy    240 g
  • olej palmowy                                       200 g
  • olej rycynowy                                       44 g
  • wosk pszczeli                                         8 g
 
faza wodna:
  • NaOH                                                   66 g
  • woda destylowana                                174 g
 
dodatki:
  • kwas stearynowy                                   16 g
 
inne dodatki:
  • jakiś olej lub masło                                ok. 10 -12 g
  • olejki eteryczne                                     ok. 10 -12  ml
  • pilingi lub glinki                                      ok. 10 - 12 ml


Przepis jest zaczerpnięty ze sklepu Zrób Sobie Krem. W tym wypadku mydła są otrzymywane tzw. „metodą na zimno”.


Potrzebne sprzęty:
  • waga – koniecznie
  • zlewki, najlepiej plastikowe (jedna duża, druga średnia, dwie mniejsze)
  • łaźnia wodna (garnek z wodą + kuchenka)
  • mieszadło (łyżka, blender, mikser)
  • plastikowe foremki na mydło
  • folia spożywcza

Uwaga!!!
NaOH (zasada sodowa, ług sodowy, wodorotlenek sodu) jest bardzo żrąca !!!!! Pracując z nią zachowaj szczególną ostrożność. Ochroń oczy. Zachlapaną skórę natychmiast przemywaj wodą.
Jeśli zasada sodowa dostanie się do oka, przemyj je obficie wodą i udaj się natychmiast do najbliższego szpitala. Tylko wyłącz gaz pod łaźnią wodną...




Inne uwagi (niekiedy masło maślane):

1. Jeśli chcecie zrobić mydło, musicie się koniecznie zaopatrzyć w okulary ochronne. Jeśli nie macie okularów, nie zaczynajcie! Jedna przypadkowa kropla roztworu zasady sodowej może trwale uszkodzić oko! Okulary zakładamy kiedy zaczynamy ważyć półprodukty, a zdejmujemy, gdy po wykonanej pracy zmyjemy ostatnią zlewkę i stół.

2. Warto mieć butelkę octu (kwasu octowego). Kwas neutralizuje zasadę.  Jeśli się pochlapiecie, zmyjcie to miejsce natychmiast wodą, a potem octem. Dodatek octu do wody, w której myje się zlewki i foremki do mydeł neutralizuje nieco zasadę i ręce są mniej podrażnione.


3. Nie zaczynajcie pracy nad mydłami jeśli kręci Wam się pod nogami małe dziecko lub zwierzak Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zasada sodowa się wyleje i może dojść do nieszczęścia.


4. Dobrze jest jeśli w czasie, gdy robisz mydło w domu jest inna osoba dorosła.




Wykonanie mydła (dla ułatwienia w punktach):

Punkt 1
Zakładamy okulary.

Punkt 2
Do większej zlewki (zdolnej pomieścić fazę olejową i fazę wodną) odważamy składniki fazy olejowej (oliwę lub olej słonecznikowy, olej palmowy, olej rycynowy, wosk pszczeli). Należy posługiwać się dokładną wagą (dokładność do 1g). Jeśli źle odważymy składniki mydło może nie wyjść, albo co gorsza możemy zrobić żrące mydło (jeśli będzie za dużo wodorotlenku sodu).


Odważone składniki fazy olejowej


Punkt 3
Do średniej zlewki odważamy wodę destylowaną. Do mniejszej wodorotlenek sodu. Nie wsypujemy wodorotlenku do wody. Zlewkę z wodorotlenkiem szczelnie przykrywamy folią aluminiową (wodorotlenek jest silnie higroskopijny, chłonie wodę z powietrza, może się posklejać i trudno go będzie wydobyć ze zlewki, będzie również dłużej się rozpuszczał). Odstawiamy na bok. Wrócimy do niej później.

Odważone składniki fazy wodnej


Punkt 4
Do najmniejszej zlewki odważamy kwas stearynowy – będzie potrzebny dopiero później.

Odważony kwas stearynowy


Punkt 5
Zlewkę z fazą olejową wkładamy do łaźni wodnej. Ogrzewamy powoli w niekiedy mieszając. Dobrze jest tak dobrać garnek, by poziom wody był zbliżony do poziomu olei. Wtedy ogrzewają się równomiernie.

Faza olejowa w łaźni wodnej.


 Punkt 6
Jeśli przygotowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i OKULARY OCHRONNE możemy zabierać się do dzieła. Niestety nie do każdego etapu jest zdjęcie, czasem nie da się jednocześnie robić zdjęć i mieszać :)

Kiedy w fazie olejowej zostanie jedynie mały kawałek oleju palmowego i ostatnie ziarenka wosku pszczelego wsypujemy wodorotlenek sodu do zlewki z wodą.

UWAGA!
Zlewka silnie się rozgrzeje. Opary mogą podrażniać drogi oddechowe, dobrze jeśli włączycie wyciąg nad kuchnią a zlewkę postawicie tak, aby opary dostawały się do wyciągu.
Wodorotlenek sodu należy lekko mieszać szklaną bagietką, gdyż może zbić się w bryłkę i trudno go będzie rozpuścić.



Punkt 7
Zlewkę ze stearynianem magnezu wstawiamy do mniejszej łaźni wodnej (mniejszego garnuszka z wodą) i ogrzewamy.


Punkt 8
Wyjmujemy zlewkę z fazą olejową z łaźni wodnej, zlewkę z roztworem wodorotlenku sodu stawiamy obok.


Punkt 9
Kolejnym etapem będzie wlanie fazy wodnej (roztworu wodorotlenku sodu) do fazy olejowej i mieszanie mydła.

Obie fazy powinny być w podobnej temperaturze. Należy tak dobrać moment sporządzania roztworu wodorotlenku, aby zdążył odrobinę ostygnąć przed wlaniem do fazy olejowej. Nie może być gorący, ale musi być bardzo, bardzo ciepły (najlepiej ok. 70°C). Faza olejowa nie może ostygnąć.

Zaczynamy mieszać fazę olejową i powoli dodajemy roztwór wodorotlenku sodu. Staramy się nie chlapać na boki, bo roztwór jest żrący. Mieszamy dopóki mydło (tak, bo to już zaczyna być mydło, czyli zmydlone wodorotlenkiem sodu oleje) nie zacznie lekko gęstnieć. W zależności od ilości może to trwać od 10 do 15 minut. Jeśli mydła jest wybitnie dużo to 20 minut.


Faza olejowa przed dodaniem roztworu wodorotlenku sodu

Faza olejowa po dodaniu roztworu wodorotlenku sodu


Nie przerażajcie się mieszadłem na obrazku. Moją żądna mydeł rodzina doprowadziła do tego, że „zajeździłam” dwa blendery i mikser. Trzeba było coś wymyślić. Z pomocą przyszedł mąż i zmontował to cudo. Pozwala wykonywać większe ilości mydła.
Do normalnych ilości (np. ok. 5-6 kostek) wystarczy zwykły blender lub mikser z trzepaczkami do ciasta drożdżowego. Nie można ich oczywiście stosować do innych celów. Sprzęt do kosmetyków i mydeł nie może być używany do zadań kuchennych i odwrotnie.
Do mieszania mydła, w którym do fazy olejowej używamy tylko oliwy (tzw. oliwkowego w mojej nomenklaturze - przepis na mydło oliwkowe będzie w osobnym wpisie, już bez zdjęć, bo metoda ta sama) wystarczy zwykła drewniana łyżka (na ilość ok. 5-6 kostek).


Punkt 10
Kiedy mydło zaczyna nieco gęstnieć (konsystencja budyniu wlewanego do salaterek, czyli stosunkowo żadkiego) i nie jest już tak gorące możemy do niego wlać lub wsypać dodatki. Jeśli dodajemy masła trzeba je roztopić przed dodaniem. Oleje poprostu wlewamy, podobnie olejki eteryczne. Glinki dobrze jest przesiać przez sitko. Wszystko dobrze mieszamy.

 Na zdjęciu mydło po wsypaniu spiruliny.
Dodałam jeszcze 10 g oleju ze słodkich migdałów i olejek eteryczny.


Punkt 11
Czas na dodanie kwasu stearynowego do mydła. Wyjmujemy zlewkę z kwasem stearynowym z łaźni i szybko dodajemy, mieszamy energicznie. Mydło bardzo szybko zaczyna gęstnieć (konsystencja tężejącego bydyniu). Jeśli jest za chłodne, może zacząć twardnieć (budyń na drugi dzień) i będzie je ciężko wlać w foremki.


Punkt 12
Wlewamy do foremek, bagietką zgarniamy mydło ze ścianek, bo sporo zostaje. Mydło w foremce po chwili staje się gęstsze (wyjątek stanowi mydło oliwkowe, które jest dużo rzadsze na tym etapie).

Mydło w foremce


Punkt 13
Owijamy foremkę folią by ograniczyć dostęp powietrza. Nie należy stosować „oddychającej” folii spożywczej. Zwykła może być. Nie należy stosować folii aluminiowej.

Foremka w folii (folia jest ciemna, ze względu na dodatek spiruliny, która blaknie pod wpływem światła, do innych mydeł stosuję zwykłą, przejrzystą folie).


Punkt 14
Zawinięte mydło należy odstawić w niezbyt chłodne miejsce (nie mniej niż 20°C). Mydło w foremce będzie jeszcze ciepłe przez jakiś czas, cały czas biegnie reakcja zmydlania. Jeśli wlejecie mydło w małe foremki np. pojemniczki po maśle, zakryjcie je przykrywkami (nie potrzeba już folii) i ustawcie na sobie np. w tekturowym pudełku. Młode mydełka lubią ciepło :)


Punkt 15
Zostawiamy zawinięte mydło na dobę lub dwie. Mydło oliwkowe może postać nieco dłużej, by stwardniało. Nawet tydzień, nic mu się nie stanie. W tym czasie możemy nie nosić okularów.


Punkt 16
W stosownym czasie należy przystąpić do wyjęcia mydeł z foremek i pokrojenia go. Należy włożyć okulary – z folii potrafi prysnąć kropla pary wodnej nasyconej wodorotlenkiem sodu.
Niektóre mydła wychodzą ładnie z foremek, z innymi trzeba powalczyć (np. z tym ze spiruliną). Pomaga wsadzenie ich do zamrażalnika. Kurczą się nieco i wypadają z foremek po jakimś czasie. Jeśli zamarzły na kość, poczekajcie z krojeniem, aż rozmarzną.

Mydło ze spiruliną przed i po pokrojeniu


Drugie mydło, które robiłam tego samego dnia (z olejem słonecznikowym, lanoliną i olejkiem lemongrasowym) również przed i po pokrojeniu.


Punkt 17
Przekładamy pokrojone mydła do jakichś pojemników, w których można je szczelnie zamknąć. Ja stosuję takie pojemniczki spożywcze, w które w np. w cukierniach pakują ciasta. Pojemniczki szczelnie owijam folią, bo ograniczyć dostęp powietrza – reakcja nadal biegnie... Mydła pozostają w nich ok. tygodnia. 

Pojemnik z mydłem przygotowany do tygodniowego przechowania w warunkach ograniczonego dostępu powietrza.


Punkt 18
Po tygodniu lub 10 dniach wyjmujemy mydła do suszenia i leżakowania. Ustawiamy w przewiewnym miejscu. Jeśli mają w sobie spirulinę to w ciemnym. Na tym kończy się proces produkcji mydła.




Teoretycznie mydło powinny schnąć i leżakować ok. 5 tygodni. Po tym czasie nadaje się do użycia. Ja jednak lubię mydła nie młodsze niż trzymiesięczne. Wcześniej wydają mi się za hm... ostre. Generalnie zasada jest taka – im mydło starsze, tym lepsze, jak wino :)


Poniżej efekt końcowy (oczywiście to nie te mydła, które teraz robiłam, obecnie leżakują sobie w spokoju). To efekty wcześniejszej produkcji.

Po lewej mydło z oleju palmowego i oliwy z barwione na błękitno, po prawej z oleju palmowego i słonecznikowego z lanoliną


 Mydła oliwkowe (z samej oliwy)


Nie myślcie jednak, że nie można zrobić mydła jeśli się nie ma ładnej foremki. Wcześniej wlewałam w co popadło :) Może nie były piękne, ale myło się nimi równie przyjemnie jak tymi z foremek we wzorki.

 Lewe z oleju palmowego i oliwy, z lanoliną, prawe z tych samych olei z masłem Shea.

Lewe z oleju palmowego i oliwy ze spiruliną, prawe czyste oliwkowe.




Informacje o trwałości mydła
Mydła z oliwą z oliwek są trwałe. Można je przetrzymywać nawet kilka lat.
Mydła z olejem słonecznikowym są stosunkowo krótko trwałe – max. ok. 1 roku. Bardzo lubię mydła na bazie oleju słonecznikowego, bardzo nawilżają skórę. Zazwyczaj zużywam je w ciągu ok. 8 miesięcy od wykonania. W tym czasie nic się z nimi nie dzieje.




Tonik z kwasami PHA 6%

Osobom, które nie czują się jeszcze na siłach aby zrobić krem z kwasami PHA, mogę polecić tonik z kwasami PHA. Tonik doskonale pielęgnuje skórę, łagodzi podrażnienia, lekko rozjaśnia, odżywia i wygładza drobne zmarszczki. Jest naprawdę doskonały. Miód na serce, a tonik z kwasami PHA na twarz z trądzikiem różowatym i zmianami atopowymi!

Jest tak prosty w wykonaniu, że nawet specjalnie nie ma czemu robić zdjęć... Pochwalę się więc śliczną nową buteleczką z rozpylaczem.

Aha... Przepis nie jest mój, znalazłam go gdzieś w internecie, zapisałam proporcje a teraz nie mogę odnaleźć źródła. Gdyby przypadkowo ten wpis czytał Autor przepisu, proszę by nie popadał w złość, napisał, a chętnie dodam namiary na niego.


Podaję przepis na ok. 150 ml toniku:
  • kwas laktobionowy 5 g
  • glukonolakton 5 g
  • wodorowęglan wapnia 0,72 g
  • woda lub hydrolat 150 ml

Jedyną modyfikacją jaką wprowadziłam w tym przepisie jest dodanie wodorowęglanu wapnia. Zależy mi na podniesieniu nieco pH toniku, aby nie miał działania złuszczającego. Bez podniesienie pH tonik może drażnić jeśli cera jest bardzo wrażliwa.

Do toniku można dodać jedną lub kilka z poniższych substancji – w zależności od cery i potrzeby:
  •  kwas hialuronowy
  • mleczan sodu
  •  wyciąg z aloesu
  • d-pantenol
  •  retinol roślinny
  • alantoinę
  •  glicerynę
  • sorbitol

Wszystkie półprodukty wlewamy do zlewki, mieszamy dokładnie, zostawiamy na trochę, aby pH się ustaliło i przelewamy do buteleczki. Przetrzymujemy w lodówce.

Tonik z kwasami PHA 6%


piątek, 22 października 2010

Krem z kwasami PHA

To jeden z moich ulubionych kremów. Dzięki niemu udało mi się zapanować nad zmianami atopowymi na skórze. Miałam dość dużo z nimi problemów, szczególnie wokół oczu. Były bolesne i bardzo brzydko wyglądające. Miałam też trądzik różowany w okolicach nosa, ust i policzków. Dzięki temu kremowi skóra wygląda naprawdę dobrze. Krem jest dość lekki, nawilżający. Ze względu na suchą skórę musze jeszcze dodatkowo, po jego wchłonięciu, stosować krem tłusty. Taki układ zapewnia mojej skórze względny komfort. O kremie tłustym, co się nie świeci - w innym „odcinku”. Ze względu na właściwości kremu można go polecać praktycznie do każdej cery.

Na początku robiłam krem z zestawu gotowego kupowanego w sklepie ZSK. Potem zaczęłam kupować półprodukty i dopasowywać sobie inne oleje na bazie tamtego przepisu.

Podaję przepis na ok. 50 ml kremu. Krem jest lekki, często dobrze napowietrzony, więc po jakimś czasie jego objętość potrafi się nieco zmniejszyć.



Faza olejowa:
  • MSG (emulgator)                     1,33g
  • alkohol cetylowy                      1 g
  • oleje                                        10 g

Faza wodna:
  • kwas laktobionowy                  0,33 g
  • glukonolakton                          1 g
  • wodorotlenek sodu                  0,4 g
  • woda                                       21 ml

Inne składniki dodawane na końcu:
  • guma ksantanowa – szczypta
  • liposomy do cery naczynkowej i antyhistaminowy


W tym kremie zastosowałam oleje: ze słodkich migdałów, z ogórecznika, skwalan – każdego po 3,3 g.
Zależało mi na tym, aby szybko się wchłaniały. Każdy jednak może wybrać oleje odpowiednie do swojej skóry. Ważne są tylko proporcje.

Dodaję do fazy wodnej wodorotlenku sodu. Są dwa powody. Aby emulgator prawidłowo zadziałał, pH kremu musi być powyżej 4. Ja podnoszę jeszcze nieco wyżej, gdyż chcę uniknąć lekko złuszczającego działania kwasów PHA, które występuje przy niższych pH.

Fazę wodną podgrzewam do ok. 40°C, potem pozwalam jej się schłodzić i wstawiam do lodówki razem z fazą olejową. Pozostawiam je tak na mniej więcej dobę, alby pH fazy wodnej ustaliło się. Kiedyś mieszałam odrazu po zważeniu, ale rezultaty mnie nie zadawalały.

Poniższe zdjęcie przedstawia fazę wodną (zlewka większa) i fazę olejową (mała zlewka). W fazie wodnej rozpuściły się wszystkie półprodukty. W fazie olejowej widzimy emulgator i alkohol cetylowy w postaci stałej. Alkohol cetylowy jest tzw. stabilizatorem emulsji. Nie pozwala jej się rozdzielić. Pod koniec mieszania kremu dodaję jeszcze gumę ksantanową, która spełnia podobne zadanie. W pierwszych kremach jej nie dodawałam i po jakimś czasie, mniej więcej tygodniu, krem się lekko rozdzielał i trzeba go było przed posmarowanie się zamieszać palcem.

Fazy wodna i olejowa kremu z kwasami PHA

Obie zlewki wstawiamy do łaźni wodnej, czyli do garnuszka z wodą. Podgrzewamy powoli.

Faza wodna i olejowa w łaźni wodnej

Elementy stałe fazy olejowej muszą się rozpuścić. Kiedy faza olejowa jest klarowna możemy przystąpić do połączenia obu faz. Jeśli przygotowuje się małą ilość kremu można użyć do mieszania spieniacza do mleka (należy tylko zdjąć sprężynkę, aby nie wtłaczał zbyt dużo powietrza). Jeśli mam do zrobienia nieco większą ilość kremu posługuję się mikserem z trzepaczką do ciasta drożdżowego. Trzepaczki od nowości używam wyłącznie do tego celu. Nie należy mieszać kremów przedmiotami, które miały styczność z żywnością, gdyż łatwo jest wprowadzić pożywkę dla bakterii. Na trzepaczkach zawsze może coś zostać, nawet jeśli myje się je dokładnie.

Profesjonalne mieszadło do kremów

Zaczynamy mieszać fazę wodną na wysokich obrotach i powoli dolewamy fazę olejową. Połączone fazy stają się nieco mętne.

Dodawanie fazy olejowej do wodnej

Ważne jest, aby na początku mieszać krem na wysokich obrotach. Jeśli obroty będą za małe, krem może się rozdzielić na dwie fazy. Zauważycie to, nie da się pomylić.
Po pewnym czasie krem zacznie nieco gęstnieć, nabierać konsystencji rzadkiego kisielu. Należy dalej szybko go miksować. Mieszanie powinno się prowadzić, aż do całkowitego wystudzenia kremu (lub choć do momentu schłodzenia do temperatury ludzkiego ciała, po dotknięciu zlewki przedramieniem nie powinno czuć się ciepła). Proces ten można nieco przyspieszyć wkładając zlewkę do garnuszka z chłodną wodą. Nie należy jednak robić tego zbyt szybko, krem musi nabrać kremowej konsystencji w wyższej temperaturze.

Na poniższym zdjęciu widzimy krem, w którym fazy już się dobrze połączyły, ale nadal jest bardzo rzadki, na powierzchni tworzą się bąbelki jak na powierzchni spienianego mleka. Na tym etapie jeszcze nie należy chłodzić kremu.

Krem z kwasami PHA w trakcie mieszania

Kiedy krem się już schłodzi i nabierze bardziej kremowej konsystencji (ten krem należy do lekkich, stosunkowo rzadkich kremów, nie oczekujcie, że będzie gęsty jak dawny krem Nivea, nabrany na palec, będzie lekko spływał) możemy dodać do niego różne dodatki.

Krem z kwasami PHA – już schłodzony, przed dodaniem dodatków

Ja dodałam gumę ksantanową, aby krem się nie rozdzielił, i liposomy do cery naczynkowej i antyhistamionowy po ok. 10 kropli.

Dodatki do kremu

Nie dodajemy wszystkiego na raz. Najpierw dokładnie rozprowadzamy gumę ksantanową – można to robić kiedy krem jest jeszcze nieco ciepły. Potem każdy z liposomów po kolei. Jeśli dodamy zbyt dużo liposomów, krem może się rozdzielić. Ważne jest by liposomy dodawać, gdy krem jest chłodny, gdyż są bardzo wrażliwe na temperaturę. Mieszamy dokładnie i cieszymy się, że już prawie koniec.

Krem z kwasami PHA z dodatkami

Przenosimy krem do jakiegoś naczynka. Ja trzymam kremy w pojemniczkach aptecznych. Nie da się ich stłuc, co w moim przypadku jest bardzo istotne :)

Gotowy krem w pojemniczkach


Krem trzymam w lodówce. Jeśli przygotowuję go np. na wyjazd lub jeśli zawiera jakieś maceraty, konserwuję go preparatem FEOG, który dodaję do fazy wodnej przed wstawieniem zlewki do łaźni wodnej.

Przedstawiony krem można potraktować jako bazę i dodać do niego różne inne składniki – np. nieco olei, których nie można podgrzewać albo inne liposomy. Można też wcześniej zmodyfikować fazę wodną dodając nieco alantoiny lub kwasu hialuronowego. Do fazy wodnej można dodać większość substancji rozpuszczalnych w wodzie i odpornych na temperaturę. Jeśli nie są odporne, lepiej dodać je do gotowego kremu. Trzeba tylko sprawdzić, czy dodawane substancje mogą być łączone z kwasami PHA.

Witam wszystkich na moim blogu :)

Witam wszystkich na moim blogu :)

Od jakiegoś czasu robię samodzielnie kosmetyki i chciałam podzielić się swoimi spostrzeżeniami oraz przekonać Was, że nie jest to takie trudne, a na pewno przyjemne.

Początki oczywiście nie zawsze są łatwe i nawet teraz (pod ponad dwóch latach samodzielnego mieszania) trafiają się „skuchy”. Zazwyczaj udaje mi się je naprawić :) Choć jeden krem wylądował w koszu. Ale tylko jeden przez dwa i pół roku, więc chyba nie jest tak źle.

Postaram się przedstawić w miarę jasno poszczególne etapy produkcji różnego typu kremów, toników i innych smarowideł. Pojawią się też kosmetyki mineralne, które robię od jakiegoś czasu i powoli zaczynają mi wychodzić.

Chętnie wymienię się doświadczeniami z innymi osobami lubiącymi mieszać różne rzeczy. Jeśli masz ochotę, pisz :)

Wiwerka