czwartek, 12 maja 2016

Czy Wy też kochacie peeling kawowy?


Ja uwielbiam! Zawłaszcza lubię taki podrasowiony. Z dodatkiem delikatnej soli, mielonego cynamonu, miodu i oliwki. A jeszcze jak mamy scukrzony miód to wprost idealnie :)

Taki peeling to banalny sposób na gładką, miękką skórę. Jest też niezwykle pobudzający, energetyzujący - świetny na początek dnia. 


...........idealny motywator do wysprzątania kabiny prysznicowej :P


Pozdrawiam wiosennie!

czwartek, 10 marca 2016

Spersonalizowany podkład mineralny

Nie wiem czemu ale od zawsze miałam obawy przed zrobieniem sobie własnego, spersonalizowanego podkładu mineralnego. Wydawało mi się to nierealnie trudne. Choć robiłam już przeróżne kosmetyki, z nieznanych mi powodów zawsze myślałam, że podkład to akurat mi się nie uda. Oj jak ja się myliłam :)

Przerażało mnie chyba głównie przełamywanie barw przy użyciu proszków o żarówiastych kolorach. Kiedyś, żeby zrobić podkład odpowiednio dobrany do koloru cery trzeba było sprawnie posługiwać się takimi magicznymi produktami jak Żółcień żelazowa, Zieleń chromowa, Błękit ultramarynowy czy Czerwień żelazowa. Na moje szczęście są już Color Blendy! Czyli bazy kolorystyczne, w których zostały zmieszane odpowiednie pigmenty. Dzięki takim bazom wykonanie podkładu okazało się porównywalne stopniem trudności do zrobienia pudru wykańczającego. Jednym słowem prościzna :)
Na zdjęciu zobaczcie jak prezentują się Color Blendy nałożone bezpośrednio na skórę. Wybrałam jedynie kilka kolorów z całej gamy sklepu, Nude, Beige, Neutral i Olive.


Kupiłam też różne rodzaje baz do podkładów ale ostatecznie wybrałam Soft Fundation Base Mix. Zdecydowałam się na tę bazę ponieważ jest średniokryjąca i nadaje się do cery suchej i wrażliwej.
Przygotowanie podkładu zaczęłam od odmierzenia dwóch miarek bazy (2x2,5ml) i do tego dodałam 1,25ml Color Bend Nude. To podobno idealna baza kolorystyczna dla słowianek. Tak mówi moja Guru Arsenic :)

 

Podkład ucierałam w moździerzu, jednak czytałam, że robiąc podkład z baz można spokojnie składniki mieszać w torebce strunowej.

Ponieważ bardzo lubię jak cera się delikatnie mieni to do mojego podkładu dodałam maleńką miarkę (0,25ml) pigmentu Ivory Lace.
To idealny pigment do tego typu kosmetyków, jest cielisty i o prawie identycznym odcieniu co mój powstający podkład :) nadaje jedynie delikatne opalizujące refleksy.

Podkład wyszedł mi odrobinę zbyt jasny, jego barwę "podkręciłam" dodając (0,25ml) Color Blend Neutral.
A teraz "coming out" :) Zobaczcie jak wygląda skóra po dwukrotnym nałożeniu podkładu. Nakładałam dwa razy bo za drugim testowałam ten w przyciemnionej wersji. Podkład fajnie ukrył różne niedoskonałości, nie wszystkie do końca ale i tak bardzo zadowolona jestem z efektu :)


Pamiętajcie, że już niebawem wiosna, lato... warto więc dodać do podkładu filtr UV. Ja zapomniałam ale na szczęście takie kosmetyki można dowolnie modyfikować :)

Pozdrawiam prawie wiosennie,
Wiwerka

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Skrzydła ważki, interferencja… czyli szczypta magii na karnawał.





Interferencja (łac. inter – między + ferre – nieść) – zjawisko powstawania nowego, przestrzennego rozkładu amplitudy fali (wzmocnienia i wygaszenia) w wyniku nakładania się (superpozycji fal) dwóch lub więcej fal. Warunkiem trwałej interferencji fal jest ich spójność, czyli korelacja faz i częstotliwości.

A po polsku:) Pigmenty interferencyjne występują jako białe substancje o unikalnym perłowym połysku (złotym, czerwonym, niebieskim, zielonym, fioletowym, miedzianym). Szczególnie pięknie prezentują się w cieniach, szminkach i błyszczykach. Warto spróbować połączeń z innymi kolorami - efekty potrafią być zaskakujące.

Znacie określenie, że coś się mieni jak skrzydła ważki? Albo "tęczowanie kolorów"? Niby nie ma koloru a jednak jest, wciąż inny w zależności od tego jak pada światło… Magia! Takie właśnie są pigmenty interferencyjne.

Na pierwszy rzut oka to tylko kilka torebeczek z białym proszkiem (legalnym:)). Jednak każdy z nich kryje w sobie inną barwę, a ta ujawnia się dopiero pod wpływem odpowiedniego oświetlenia lub ciemnego tła.

Zobaczcie jak tych kilka moich pigmentów interferencyjnych prezentuje się na białej, a jak na czarnej kartce:

Patrząc od lewej użyłam: Satin Violet, Satin Blue, Satin Gold, Satin Green, Silk Blue oraz Satin Red

A jak takie pigmenty stosować? Można ich użyć samodzielnie np. jako cieni do oczu. Użyte bez podkładu są prawie całkowicie transparentne i będą zauważalne jedynie przy odpowiednim oświetleniu. 

Za to jak użyjemy tych samych pigmentów na czarnym tle (ja zrobiłam na podkładzie z Black Mica) efekt będzie już zupełnie inny. Black Mica czasem zbytnio się osypuje wtedy można użyć dowolnych ciemnych baz pod makijaż lub Color Blend Twilight lub Color Blend Black. Oto różnica:


Poczułyście już karnawałowy nastrój? :) To pokaże Wam jeszcze jedną sztuczkę. Te same pigmenty, na czarnym tle ale z zastosowaną wcześniej, najzwyklejszą, bazą glicerynową (woda+gliceryna). Bazę glicerynową rozcieram na skórze i dalej postępuję jak przy standardowym nakładaniu cieni. 


Taką wersję możecie stosować na "większe wyjścia". Kolory będą bardziej intensywne a trwałość zdecydowanie się wydłuży. Zobaczcie jak wyglądają próbki po naprawdę mocnym przejechaniu palcem:



























Osobiście jestem wielką miłośniczką tych właśnie pigmentów. A jaki można wyczarować makijaż zobaczcie same. Makijaż jest na każdym zdjęciu ten sam tylko oświetlenie różne:)



Pozdrawiam karnawałowo,
Wiwerka

poniedziałek, 30 listopada 2015

Świąteczne prezenty szyte na miarę



Postanowiłam wyjątkowo dziś nie zamęczać Was recepturami, przepisami i zdjęciami z każdego etapu tworzenia kosmetyków:) Dziś chcę pokazać sam efekt końcowy. Chcę pokazać  jak można przygotować indywidualny i niepowtarzalny prezent. Taki, który wiemy, że jest dokładnie dopasowany do gustu, potrzeb oraz fantazji osoby obdarowywanej. 

Przygotowałam cztery zestawy mineralnych cieni do powiek oraz błyszczyków do ust. A przy okazji; czy Wy też tak macie, że w najpopularniejszej, potrójnej palecie kupnych cieni zawsze tylko jeden jest tym ulubionym a reszta pozostaje nietknięta? Ja tak miałam i złościło mnie to, że nie mogłam w 100% wykorzystać takiego kosmetyku. Teraz jak szykuję moje potrójne cienie na prezent to dokładnie wiem jaki odcień dobrać dla każdej z moich kobitek w rodzinie.



Nie będę się rozwodzić nad wartością prezentów zwanych potocznie DIY, każdy już to wie. W końcu mamy na to modę. Moja rodzina jest już przyzwyczajona, a nawet lekko rozwydrzona takimi upominkami. Ale co tam, rodzinę trzeba rozpieszczać! Zwłaszcza w Święta!



Dosłownie w dwóch słowach wspomnę (na blogu już o tym pisałam:)) jak się robi cienie; mieszamy bazę przeznaczoną do wyrobu cieni np. Eyeshadow Base Mix z wybranym pigmentem lub pigmentami. Starannie rozcieramy w torebce strunowej lub w moździerzu, a na koniec przesypujemy do pojemniczków. Proporcje warto sobie notować by w przyszłości móc ponownie wykonać dany cień.
Zasada robienia błyszczyków jest podobna (też już opisywałam przepisy), rozgrzaną bazę (olej jojoba, olej rycynowy  oraz wosk Candelilla) mieszamy z wybranym pigmentem, następnie przelewamy do pojemniczka na błyszczyk.

A oto moje zestawy:


Pierwszy zestaw to cienie mineralne (wymieniam zaczynając od góry) na bazie pigmentów: Golden Coffe, Chocolate Mousse, Natural Beige oraz błyszczyk z pigmentem Dusty Rose















Drugi zestaw to cienie mineralne na bazie pigmentów: Silver Shadow, Brown Coco, Silver Shadow tylko intensywniejszy, zamówiony do smoky eyse oraz błyszczyk z pigmentem Salmon Pink.












Kolejny zestaw  to cienie mineralne na bazie pigmentów: Light Blue, Sapphire Blue, Murasaki Violet oraz błyszczyk z pigmentem Bubblegum Pink. To jest zestaw dla małolaty, mojej siostrzenicy. Tak bardziej na zasadzie zabawy.












Ostatni zestaw to cienie mineralne na bazie pigmentów: Misty Provence, Patagonian Purple, Lilac Blossom oraz błyszczyk z pigmentem Be My Valentine.
 














Mam nadzieję, że Was trochę zainspiruję świątecznie:) Powodzenia w Waszych DIY kosmetykach!

Wiwerka