niedziela, 1 lipca 2012

„Balsam” do ciała dla zabieganych

Jest błyskawiczny w wykonaniu, nie potrzeba wagi, zlewek itp. To po prostu mieszanina olei i ciekłego emulgatora np. SLP. Moje ulubione zestawienie prezentuje się mniej więcej tak:

  • 38% olej ze słodkich migdałów (lub z pestek brzoskwini)
  • 30% olej kokosowy frakcjonowany
  • 15%  skwalan
  • 15% złoty olej Jojoba
  • 2% SLP
Tak naprawdę zazwyczaj leję oleje w butelkę „na oko”. Najwięcej migdałowego, trochę mniej kokosowego, potem długi „psik” skwalanu i Jojoby. I krótszy „psik” SLP. Zakręcam, potrząsam. Nalewam troszkę na rękę i smaruję zaraz po kąpieli, na jeszcze mokrą lub lekko osuszoną skórę. Powinna być choć trochę wilgotna, ponieważ w trakcie smarowania ciała dochodzi do emulgacji na powierzchni skóry fazy wodnej (czyli po prostu wody pozostawionej na skórze) i fazy olejowej (czyli mojej mieszanki olei). Stosowanie samych olei w moim przypadku prowadziło do wysuszania skóry, która ewidentnie poza natłuszczaniem potrzebuje nawilżania, a to właśnie zapewnia owa związana w „balsamie” odrobina wody.

Oleje można dopasować do potrzeb skóry oraz zmieniać w zależności od potrzeby. Gdy jest gorąco i wilgotno w balsamie ląduje więcej lekkich olei takich jak kokosowy i skwalan. Gdy jest gorąco i sucho lub w okresie zimowym, gdy kaloryfery mocno wysuszają powietrze dodaję więcej olei wolniej wchłaniających (oleju makadamia, avokado itp.) i pozostawiających na skórze ochronną warstewkę się np. Jojoby.

Skąd pomysł na taki pseudo balsam. Zazwyczaj biorę prysznic dwa razy dziennie, raz po aktywności fizycznej zwanej potocznie uprawianiem sportu, a drugi raz przed snem. Za każdym razem muszę użyć jakiegoś kremu lub balsamu do ciała, bo jak tego nie zrobię skóra wysycha, ściąga się i swędzi. Normalny balsam do ciała (który niebawem pewnie opiszę) znikał w zaskakującym tempie, a że jego wykonanie jest nieco bardziej czasochłonne niż balsamu błyskawicznego, postanowiłam używać raz jednego, a raz drugiego – po sporcie błyskawicznego, przed snem prawdziwego ;)

A Wy jak ułatwiacie sobie życie?

5 komentarzy:

  1. oo, jaka niespodzianka! zajrzałam dzisiaj, a tu życie na blogu! cieszę się :)a pomysł na balsam bardzo mi się podoba, wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że pamiętałaś o moim blogu :) Staram się go reanimować :)
      A "balsam" polecam - jest wielce wygodny :)

      Usuń
  2. Też zauważyłam, że emulgator poprawia nawilżanie, chociaż same oleje nałożone na mokro sprawują się u mnie całkiem dobrze :) Ew. lubię dodać lecytyny - i fajny emolient, i emulgator :)
    Cieszę się, że blog ożył!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Dzarownicująca :) Lecytyny jeszcze nie stosowałam - spróbuję na pewno!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Najszybszym "balsamem" są oliwki do ciała z naturalnych składników - byle nie parafina! Można je oczywiście dostać w każdym sklepie z kosmetykami naturalnymi, choć w Rossmanie mają także serię ładnie pachnących oliwek na bazie oleju słonecznikowego.

    OdpowiedzUsuń