- 38% olej ze słodkich migdałów (lub z pestek brzoskwini)
- 30% olej kokosowy frakcjonowany
- 15% skwalan
- 15% złoty olej Jojoba
- 2% SLP
Oleje można dopasować do potrzeb skóry oraz zmieniać w zależności od potrzeby. Gdy jest gorąco i wilgotno w balsamie ląduje więcej lekkich olei takich jak kokosowy i skwalan. Gdy jest gorąco i sucho lub w okresie zimowym, gdy kaloryfery mocno wysuszają powietrze dodaję więcej olei wolniej wchłaniających (oleju makadamia, avokado itp.) i pozostawiających na skórze ochronną warstewkę się np. Jojoby.
Skąd pomysł na taki pseudo balsam. Zazwyczaj biorę prysznic dwa razy dziennie, raz po aktywności fizycznej zwanej potocznie uprawianiem sportu, a drugi raz przed snem. Za każdym razem muszę użyć jakiegoś kremu lub balsamu do ciała, bo jak tego nie zrobię skóra wysycha, ściąga się i swędzi. Normalny balsam do ciała (który niebawem pewnie opiszę) znikał w zaskakującym tempie, a że jego wykonanie jest nieco bardziej czasochłonne niż balsamu błyskawicznego, postanowiłam używać raz jednego, a raz drugiego – po sporcie błyskawicznego, przed snem prawdziwego ;)
A Wy jak ułatwiacie sobie życie?
oo, jaka niespodzianka! zajrzałam dzisiaj, a tu życie na blogu! cieszę się :)a pomysł na balsam bardzo mi się podoba, wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że pamiętałaś o moim blogu :) Staram się go reanimować :)
UsuńA "balsam" polecam - jest wielce wygodny :)
Też zauważyłam, że emulgator poprawia nawilżanie, chociaż same oleje nałożone na mokro sprawują się u mnie całkiem dobrze :) Ew. lubię dodać lecytyny - i fajny emolient, i emulgator :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że blog ożył!
Dzięki Dzarownicująca :) Lecytyny jeszcze nie stosowałam - spróbuję na pewno!
UsuńPozdrawiam :)
Najszybszym "balsamem" są oliwki do ciała z naturalnych składników - byle nie parafina! Można je oczywiście dostać w każdym sklepie z kosmetykami naturalnymi, choć w Rossmanie mają także serię ładnie pachnących oliwek na bazie oleju słonecznikowego.
OdpowiedzUsuń