sobota, 30 czerwca 2012

Zielono mi :)

Jakiś czas temu robiłam kolorowe tusze do rzęs (można obejrzeć je tu). Nie wiem dlaczego, ale wtedy nie zrobiła zielonego. Ponieważ jakoś nie mogłam się pogodzić z takim przeoczeniem, gdzieś w okolicach wiosny postanowiłam sobie dorobić taki właśnie zieloniutki, wiosenny tusz.
Pewnie nie wszystkim się spodoba, ale ja go lubię. Jest wesoły - jak mi smutno, to się nim maluję :)


Tusz zrobiłam z receptury podanej w kolorówkowym zestawie gotowym. Zauważyłam, że proporcje różnią się nieco od poprzednich. Śledztwo (mail do kolorówki) wykazało, że receptura została zmieniona z powodu wprowadzenia do sprzedaży nowych, węższych pojemniczków. Tusz jest teraz nieco rzadszy niż z poprzedniego przepisu, ale nie jest to wada a raczej zaleta. Odnoszę wrażenie, że zdecydowanie lepiej się go "nosi" i łatwiej napełnia pojemniczki.

Przepis na maskarę poniżej.

faza A (wodna) – zlewka 25ml
  • woda destylowana – 13,5 g
  • D-pantenol – 1,5 g
  • gliceryna roślinna– 0,8 g
  • konserwant FEOG – 3 krople
faza B (olejowa) – zlewka 50ml
  • olej rycynowy – 1,33 g
  • wosk pszczeli biały – 1 g
  • emulgator o/w – 1 g
  • alkohol cetylowy – 1 g
  • wosk Candelilla – 0,5 g
  • Złoty olej Jojoba – 0,33 g
  • pigment – 1,8 g
faza C (dodatki)
  • guma ksantanowa transparentna – 0,05 g
  • dimetikon – ok. 1 g
  • puder jedwabny – ok. 0,1 g
Tusz wykonałam dokładnie tak samo jak poprzedni - wykonanie (bo ilości oczywiście nieco inne), krok po kroku znajdziecie tu: http://kosmetyki-naturalne.blogspot.com/2010/11/tusz-do-rzes-masara.html.
Gotową bazę tuszową podzieliłam na 3 "równe" części (materiału z tej proporcji jest zdecydowanie więcej niż na 2 tusze potrzeba) i do każdej domieszałam inne pigmenty. Do pierwszej standardowo czarny tlenek żelaza (0,6g), do drugiej błękit ultramarynowy (0,6g), a do trzeciej zieleń chromową i hydratyzowaną zieleń chromową (po 0,3 g każdej).
Następnie załadowałam do pojemniczków po ok. 6 g (sprawdzam sobie na wadze ile już tam udało mi się wcisnąć). To bezpieczna ilość, włożenie szczoteczki nie powoduje, że tusz wyłazi na zewnątrz.
A teraz prezentacja. Na początek oko prawe, "gołe" :)



A zielony tusz prezentuje się tak:

Przyznam, że w naturze widać to troche lepiej. Ja mam rzęsy jasne. Boję się że na ciemnych barwa mogłaby nie być tak dobrze widoczna. Choć chodzi mi jednak po głowie pomysł, jak sobie z tym dać radę - ale pewnie trochę minie nim go sprawdzę. Pewnie dopiero przy kolejnym robieniu tuszy, a efekt sprawdzę na czarnorzęsej koleżance :)
To nie koniec szaleństw kolorystycznych. Któregoś dnia przyszło mi do głowy, by na warstwę tuszu zielonego nałożyć warstwę niebieskiego. Efekt jest całkiem śmieszny :) Morski :)




Przyznam, że te dwa kolory, zielony i niebieski oraz ich mix, zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu niż fiolety zrobione wcześniej. W tamtych wyglądałam jakbym miała jakiś stan zapalny oka. Zupełnie te kolory do mnie nie pasowały, choć pewnie znalazły by się takie osoby, którym by się spodobały.

Tuszy wykonywanych samodzielnie używam już ponad rok. Są to jedyne tusze, które stosuje, ze względu na silne uczulenia na wszelkie kupne kosmetyki. Nawet tusze kupowane w aptekach, do super wrażliwych oczu, po 120 zł za 10 ml wywoływany niestety podrażnienia po drugim, trzecim stosowaniu. W rezultacie mogłam się malować raz na dwa tygodnie (bo trzeba było zaleczyć podrażnienie), tusz wysychał po 3-4 miesiącach, więc cała inwestycja należała do wyjątkowo nieopłacalnych.
Ale do rzeczy... Zauważyłam, że wydłużyły mi się rzęsy. I to nie to, że mi się wydaje, że są dłuższe, tylko zaczęłam nimi zahaczać o szkła okularów, w których prowadzę samochód (okularów nie zmieniałam, bo to polaroidy całkiem dobrej jakości i używam ich tylko w samochodzie, nie wolno ich wynosić, mają być nie podrapane!:).
Faktem jest, że nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że to zasługa tusz, bo używam różnorakich kremów, serum itp. Być może w którymś jest coś, co te rzęsy pielęgnuje.
A... I jeszcze jedno. Dowiedziałam się, że w kolorówce mają pojawić się mikrowłókna, które dodane do tuszu mają dawać efekt przedłużenia rzęs. Na razie niestety nie wiadomo, czy na pewno będą dostępne. Dopiero je testują. A jak wprowadzą i potwierdzi się to co o nich czytałam... to co ja zrobię ze starymi okularami?


A tak na marginesie... Czy wasz Word też nie zna słowa maskara i namiętnie poprawia go na masakra???

niedziela, 24 czerwca 2012

Powrót?

Odzywam się nieśmiało po dłuższym czasie milczenia, a nakłoniła mnie do tego jakaś wewnętrzna potrzeba podsycona kilkoma miłymi wiadomościami od miłych Czytelniczek.
Od niemal pół roku nie udało mi się umieścić nawet jednego wpisu na tym blogu. Zaniedbałam też korespondencję, za co serdecznie przepraszam.
Miałam poważne problemy rodzinne, pochłaniające 100% czasu wolnego i nie tylko wolnego. Teraz jest już lepiej, ale czasu wciąż nie jest zbyt wiele.
Kosmetyki dalej „sama sobie robię” jak rok czy dwa lata temu. Robię te które mi odpowiadają, nieco automatyczne jak codzienne posiłki, sprzątanie czy mycie okien. Czasem pojawia się coś nowego, ale nie niezbyt często.
Brak czasu spowodował, że w przygotowywaniu kosmetyków pojawiły się pewne uproszczenia, chodzenie na skróty – co też może być dla niektórych osób interesujące. Gorzej... czasem korzystam z gotowych zestawów, bo nie do końca panuję nad moimi zasobami (nie wiem co się „schowało” a co skończyło) i często orientuję się w ostatniej chwili, że nie mogę zrobić kremu, bo brakuje mi jednego podstawowego składnika.
Na pewno nie dam rady publikować tylu postów, co Autorki blogów, które z przyjemnością podglądam. Wpędzacie mnie Drogie Panie w kompleksy! Postaram się jednak wrzucić coś raz na jakiś czas, bo sprawiało mi to wielką przyjemność.

Program telewizyjny – kto się skusi?

Witam,
Jestem dziennikarką TVN i jestem w trakcie szukania gości do programu na temat kobiet, które mają ciekawe, niekonwencjonalne sposoby na dbanie o urodę.
Czy mogłaby Pani na swoim blogu/stronie internetowej zamieścić taki post:

„Jeśli Wiesz jak w niekonwencjonalny sposób zadbać o siebie – napisz na m.libich@tvn.pl ! To nie tylko drogi krem i wizyty u kosmetyczki pomagają zachować młodość i urodę ale…. No, właśnie – TY wiesz co? Może sama robisz kosmetyki z niespotykanych składników? Wiesz jak wykorzystać energię? A może czerpiesz z owoców matki natury? Stosujesz specjalne ćwiczenia lub masaże? Starasz się by wyglądać jak najdłużej młodo? Do programu telewizyjnego szukamy WŁAŚNIE CIEBIE ! Zgłoś się i podaj swoje imię i numer telefonu – oddzwonię i wyjaśnię wszystko w rozmowie telefonicznej!”


Z góry bardzo serdecznie dziękuję,
Pozdrawiam

Marta Libich
Redaktor
TVN

--------------

Polecam :)
W.