niedziela, 9 stycznia 2011

Krem pielęgnacyjny z olejem awokado

Jakiś czas temu wspominałam o pielęgnacyjnym kremie tłustym nie przypominającym w niczym swoich sklepowych braci. To chyba jedyny znany mi krem tłusty, po którym skóra się nie błyszczy. Na jego bazie, w zależności od potrzeby (np. pory roku), robię mniej lub bardziej tłuste kremy.

Krem jest dokładną kopią „Kremu na noc – siedem witamin” z ZSK, ale ja używam go zarówno na noc, jak i na dzień. Generalnie nie sugeruję się tego typu klasyfikacjami – jeśli krem nawilża, czy natłuszcza zapewniając tym samym komfort skórze, po prostu go używam.

Krem z olejem awokado ma fantastyczne właściwości pielęgnujące. Sprawdza się doskonale w przypadku skóry suchej (choć niekiedy jest nieco za mało tłusty) oraz mieszanej. Nie miałam go okazji „przetestować” na osobie o cerze tłustej, ale wydaje mi się, że proponowałabym nieco mniejsze stężenie oleju awokadu, lub zamieniła go na inne, łatwiej wchłanialne oleje.

Proporcja na ok. 50 g kremu.

faza olejowa:
  • monostearynian glicerolu – 3 g
  • alkohol cetylowy – 2,33 g
  • olej awokado – 4,5 g
  • frakcjonowany olej kokosowy – 4,76 g
faza wodna:
  • D-pantenol – 2,5 g
  • gliceryna roślinna – 6,33 g
  • woda – 30 ml
akcesoria:
  • dwie zlewki
  • mieszadełko (spieniacz do kawy lub mikser)
  • łaźnia wodna (garnek z wodą, podgrzewamy na kuchence)
  • waga

Czasem zamiast oleju kokosowego frakcjonowanego używam skwalanu z oliwek lub oleju ze słodkich migdałów. Zależy co akurat mam w lodówce.

Krem można również zakonserwować kilkoma kroplami FEOG – dodajemy do fazy wodnej jeszcze przed wstawieniem jej do łaźni.

Jak zrobić krem – już wiecie. Powtarzamy dokładnie te same czynności.
Odważone fazy wodna i olejowa trafiają do łaźni wodnej. Podgrzewamy wszystko, aż nie roztopią się monostearynian glicerolu i alkohol cetylowy.




Gdy wszystkie półprodukty są już roztopione, zaczynamy mieszać intensywnie fazę wodną i nie przerywając mieszania dodajemy do niej fazę olejową.
(Przepraszam za korki, używam ich do stabilizowania zlewki, gdy potrzebna mi druga ręka; nie potrafiłam ich ładnie usunąć ze zdjęcia).




Mieszamy cierpliwie. Krem na początku jest dość rzadki.




W miarę stygnięcia powoli gęstnieje. Gdy jest mniej więcej w temperaturze ludzkiego ciała (nie czujemy ciepła dotykając zlewki), możemy przerwać mieszanie i przełożyć go do pojemniczka.



Gotowe :)